Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człowiek Roku 2013 w Jaworznie. Daniel Tarasek o wolontariacie. Głosowanie dalej trwa

Anna Zielonka
Człowiek Roku 2013 w Jaworznie. Wywiad z Danielem Taraskiem
Człowiek Roku 2013 w Jaworznie. Wywiad z Danielem Taraskiem
Człowiek Roku 2013 w Jaworznie. Pan Daniel został uhonorowany podczas gali w siedzibie Dziennika Zachodniego, ale dalej liczy na Wasze głosy. Rozpoczął się bowiem wojewódzki etap plebiscytu na Człowieka Roku 2013. Biorą w nim udział laureaci miejskich plebiscytów.

Człowiek Roku 2013 w Jaworznie. Wywiad z Danielem Taraskiem:

Na Daniela Taraska możecie zagłosować, wysyłając SMS o treści DZCR.9 na numer 72355 lub przez Facebooka. Szczegóły i regulamin znajdziecie na stronie internetowej www.dziennikzachodni.pl

Nasza rozmowa z Danielem Taraskiem:

Panie Danielu, nie bez powodu nasi Internauci okrzyknęli pana Człowiekiem Roku 2013 w Jaworznie. Jest pan ważną postacią w wolontariacie . Skąd to zamiłowanie do pomagania?

To moi rodzice wpoili mi, że pomaganie osobom potrzebującym powinno być bardzo ważnym, jeśli nie najważniejszym, aspektem ludzkiego życia. Bo dobro bliźniego ma być na pierwszym miejscu. Wiara katolicka uczy nas, abyśmy stali się oparciem dla drugiego człowieka. Mamy z miłosierdziem wychodzić do innych ludzi.

Jak długo trwa pańska "przygoda" z wolontariatem?

Od przeszło 22 lat jestem wychowawcą i od tej pory w szeregi wolontariuszy wstąpiło wiele nowych osób. Ale już jako dziecko starałem się angażować we wszystkie możliwe akcje związane z pomocą innym ludziom. Zaczęło się od współpracy z domem dziecka. Przychodziliśmy tam, aby bawić się z dziećmi, pomagać im w nauce itd. Tę placówkę odwiedzałem np. z uczniami z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3. A gdy siedem lat temu zacząłem pracę w Zespole Szkół nr 4 w Dąbrowie Narodowej, zaproponowałem pani dyrektor, utworzenie wolontariatu w gimnazjum. Udało się. Dziś w Sursum Corda mamy 40 członków i około sto osób dochodzących.

Co oznacza Sursum Corda?

Po polsku - "w górę serca". To nazwa naszego wolontariatu. Bowiem największym autorytetem, już od czasów mojego dzieciństwa, jest dla mnie Jan Paweł II. Gdy papież spotykał się z młodzieżą, zwykł mówić: "Sursum corda", czyli "w górę serca, nie bójcie się i wyjdźcie do ludzi. Zacznijcie coś robić". Pomyślałem, że to wezwanie najlepiej trafi do jaworznickiej młodzieży.

I rzeczywiście trafia...

Od siedmiu lat wzywamy w ten sposób jaworznian, aby razem z nami zechcieli pomagać ludziom w potrzebie. Uczniowie biorą udział w wielu akcjach. Cała szkoła zbiera np. nakrętki z butelek PET dla Bartka Sarana i Arturka Szustra. Kwestowaliśmy też m.in. na protezę dla Doriana Krzywonia, na słodycze i zabawki dla domu dziecka, na leki dla hospicjum. Współpracujemy z parafią w Dąbrowie Narodowej czy ze strażą miejską. Dąbrowska społeczność ma otwarte serca i chętnie angażuje się w różne projekty. Miedzy innymi dlatego, z roku na rok, przez te siedem lat, rola wolontariatu w Zespole Szkół nr 4 znacznie wzrosła. Mieszkańcy dzielnicy dobrze wiedzą, że wolontariusze działają w naszej szkole i że za ich pośrednictwem można pomóc potrzebującym. Dowiedli tego, na przykład, podczas szkolnego zebrania rodziców, gdy nasi wolontariusze sprzedawali płyty jako cegiełki na rzecz hospicjum. Przewidzieliśmy wtedy, że akcja potrwa trzy godziny. Tymczasem w 40 minut sprzedaliśmy wszystkie CD i nie wiedzieliśmy, co robić z pozostałym czasem. Zaczęliśmy więc kwestować do puszek. Zebraliśmy dodatkowo 750 złotych.

Czy spodziewał się pan takiego odzewu?

Ja zawsze wierzę w ludzi. Ale, prawdę mówiąc, nie liczyłem na aż tak duże zainteresowanie, jeśli chodzi o wolontariat. Myślałem, że uda mi się utworzyć grupkę osób, z którymi będę mógł zrobić coś konkretnego. Tymczasem ta grupka bardzo się rozrosła i to mnie cieszy. Chętnych jest coraz więcej. Jaworznianie dzwonią, chcą do nas dołączyć. Sporo osób zainteresowało się naszą inicjatywą, gdy wystartowałem w plebiscycie na Człowieka Roku 2013 Dziennika Zachodniego. Nasz plan się powiódł...

Jaki plan?

Moja kandydatura miała służyć reklamie Sursum Corda. Zostałem wybrany na wizytówkę grupy, która robi dużo dobrego.

Czemu miałoby to służyć?

Nasz udział w konkursie Dziennika Zachodniego ma rozpropagować ideę wolontariatu w całym Jaworznie.

W jaki sposób?

Obecnie jesteśmy jedyną szkołą w mieście, która prowadzi tego typu działalność, ale chcemy, żeby każda placówka edukacyjna - podstawówka, gimnazjum, liceum, technikum - jeśli jest taka możliwość, przyłączyła się do tej szczytnej idei, jaką jest wolontariat. W Jaworznie mamy około 40 szkół. Jeśli w każdej znalazłoby się po 10 wolontariuszy, to, razem byłoby ich 400. Aż miło pomyśleć, jak wiele dobra zdziałaliby dla innych osób.

Gdyby młodzież tylko chciała...

Ona chce, tylko musi mieć przewodnika, który nią pokieruje. A nimi mogą zostać nauczyciele z poszczególnych szkół. Bowiem autorytety są potrzebne na każdym poziomie nauczania, w szczególności w gimnazjum. Szkoła gimnazjalna to trudny okres, dlatego warto pokazywać gimnazjalistom, jaką drogę powinni obrać, angażować młodzież w różne akcje i pokazywać jej, jak ciekawie i pożytecznie spędzać czas. Wolontariat jest dobrą drogą.

Bezinteresownym działaniem...

Właśnie, najbardziej wartościowe w tym wszystkim jest to, że wolontariusze, dzieci i młodzież, nie dostają nic w zamian za swoje zaangażowanie. Nie mają za to oceny z lekcji czy zachowania. Zdarza się oczywiście, że po jakiejś akcji pytają mnie, co będą z tego mieć. Odpowiadam, że dostaną uśmiech katechety. Z czasem same przekonują się, że za spełnione dobro największą zapłatą jest uśmiech osoby, której pomagają.

Czym dla pana jest pomaganie innym ludziom?

To trudne pytanie, bo trudno wytłumaczyć słowo dobroć. Pomaganie to swoiste uskrzydlanie duszy naszej i bliźnich. Bo może się zdarzyć, że gdy robimy coś dobrego, inni zaczną brać z nas przykład.

Co pan czuje, gdy pomaga?

Wielką radość spełnienia. Zawsze gdy organizujemy akcję, jestem przeszczęśliwy, że mogę robić coś dla innych. Gdy udaje mi się zebrać grupę, która udziela się charytatywnie, czuję, że moje powołanie nauczyciela ma sens. Nie idzie na marne to, co wpajam uczniom.

W jaki sposób gimnazjaliści zostają wolontariuszami?

Na początku każdego roku szkolnego chodzę po klasach i opowiadam uczniom o wolontariacie. Po tygodniu pojawiam się ponownie i robię zapisy. Odbywają się różne spotkania integracyjne, gimnazjaliści sprawdzają, czy taka forma aktywności, jaką jest wolontariat, jest tym, co ich interesuje. Ci, którym odpowiada, zostają.

Oprócz wolontariatu szkolnego, co pan jeszcze robi?

Jestem wolontariuszem medycznym w Hospicjum Homo Homini. Odwiedzam dzieci w domu dziecka. Zgłaszam się jako ochotnik do segregowania nakrętek dla Bartusia Sarana czy dla Arturka Szustra. Na takie akcje biorę ze sobą swojego trzyletniego synka Szymona. On też jest chętny do pomocy.

Trzyletnie dziecko?

A dlaczego nie? Tak jak mówiłem, chęć pomocy potrzebującym trzeba wpajać innym już od małego. Moja rodzina jest mocno zaangażowana. W działalności społecznej bardzo pomaga mi też moja żona, która zajmuje się wypełnianiem wszelkich dokumentów. Jest w tym nieoceniona.

Czuje się pan Człowiekiem Roku 2013 w Jaworznie?

Wszyscy kandydaci w pełni zasługują na to miano. Każdy z nich w jakiś sposób angażuje się w życie społeczne lub dobrze wykorzystuje swój talent. Miło mi jednak, że Internauci zagłosowali na mnie. Bardzo dziękuję im za to.

od 16 lat
Wideo

Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto