Ostrów: Kolejka w starostwie

Ostrów: kolejka w starostwie

- Nie jestem mieszkańcem Ostrowa, przyjechałem z gminy Raszków. Wybrałem dość wczesną, moim zdaniem porę, a tu taka niespodzianka. Uważam, że jeśli rzeczywiście urzędnicy starostwa w Ostrowie są aż tak obłożeni pracą, to należałoby pomyśleć o usprawnieniu organizacji. Poza tym skoro faktycznie nie da rady mnie obsłużyć w danym dniu, to system powinien mi przydzielić automatycznie numerek w następny dzień. A najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby taki odsyłany z kwitkiem petent miał sam możliwość wyboru dogodnego dnia i godziny w innym terminie - mówi Krzysztof Grzesiak.

Obsługę interesantów w Referacie Rejestracji Pojazdów starostwa w Ostrowie ,,reguluje'' system, który przelicza ilość osób przez średni czas obsługi. Gdy wyczerpany zostaje dzienny limit, pojawia się wspomniany komunikat.

- Od około dwóch tygodni ruch jest u nas rzeczywiście bardzo duży. Pracownicy ochrony mówią, że o godzinie 7 już jest przed budynkiem niezła kolejka, a są tacy, którzy ustawiają się już o 5.30. Ciągle jest taka mentalność, że jak coś jest do załatwienia to trzeba to zrobić od rana. Tymczasem koło południa może się okazać, że jednak są ,,moce przerobowe'' i wtedy numerki są na nowo wydawane. Tak się dzieje zwłaszcza w środku tygodnia - mówi sekretarz powiatu Mirosław Rychlik

Tyle, że nikt raczej z własnej woli nie przychodzi dwie godziny przed otwarciem urzędu. Powodem jest chęć znalezienia się w grupie ,,wybrańców'', którzy zostaną obsłużeni danego dnia. Czy jest zatem szansa, że interesanci nie będą musieli wstawać bladym świtem i stawać w kolejce by zarejestrować auto?

- Kwestia rozbudowy referatu na chwilę obecną jest niemożliwa. Trzeba byłoby wynieść zza ściany archiwum podręczne, ale są tam potrzebne na bieżąco dokumenty. Moglibyśmy zyskać 1-2 okienka, ale za to wydłużyłby się czas obsługi. Każdy kij ma więc dwa końce. Może część okienek będziemy otwierać już o godz. 7 albo umożliwimy płacenie kartami od razu przy okienku, co przyspieszy obsługę. Na pewno będziemy się starali jakoś temu zaradzić - dodaje Mirosław Rychlik.