Ostrów: RZZO pogrąży miasto?

Według wiceprzewodniczącego, jest znacznie tańsza alternatywa dla RZZO, a jej koszt to zaledwie 17 milionów. Zakład taki, budowany na bazie MZO, obsługiwałby około 200 tysięcy mieszkańców. Dla porównania w obecnej wersji miasto musi wyłożyć z własnej kieszeni, po odliczeniu dotacji unijnej, 33 miliony złotych.

- Powinniśmy mieć świadomość, że możemy zostać z drogą inwestycją, ale bez założonej w projekcie ilości śmieci. Z dokumentów wynika, że brak jest porozumień międzygminnych i uchwał gmin o przekazaniu odpadów. Przedstawione umowy mają jedynie charakter intencyjny - stwierdził radny.

Za skandaliczną uznał Klósak wysokość wynagrodzenia dla niektórych urzędników, którzy po godzinach mają nadzorować przedsięwzięcie. Podał, że według projektu jeden z nich zgarnie aż 378 tysięcy złotych. W czarnych barwach radny widzi przyszłość pracowników MZO.

Wcześniej miasto wielokrotnie informowało, że RZZO przyczyni się do lepszego gospodarowania odpadami w 22 gminach w powiatach krotoszyńskim, ostrowskim, ostrzeszowskim i pleszewskim i milickim. Obszar ten jest zamieszkiwany przez 324 tysiące mieszkańców. Planowana przepustowość to 84 tys. ton odpadów rocznie, dzięki czemu odsetek odpadów komunalnych na składowiskach zmaleje z 90 do 45 procent. Projekt ma przyczynić się do utworzenia 23 nowych miejsc pracy.

Dalszym składowaniem odpadów nie może zajmować się, tak jak było do tej pory, spółka MZO. Wynika to z nowej ustawy o odpadach, w myśl której aby bezprzetargowo zlecać składowanie śmieci, zajmująca się tym firma musi być podmiotem wewnętrznym, co oznacza, że jej właścicielem jest gmina. Spółka MZO nie jest takim podmiotem.

Szerzej na ten temat w piątkowym wydaniu ,,Ziemi Kaliskiej''.