Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Energa MKS Kalisz postraszył wicemistrzów Orlen Wisłę Płock. ZDJĘCIA

Andrzej Kurzyński
Andrzej Kurzyński
Piłkarze ręczni Energa MKS Kalisz podejmowali w środę wicemistrzów Polski, zespół Orlen Wisła Płock. Kaliszanie byli blisko sprawienia niespodzianki, ale straty w końcówce spotkania zaprzepaściły okazję na pokonanie utytułowanego rywala.

Podopieczni Patrika Liljestranda dobrze rozpoczęli mecz. Kaliszanie po dziesięciu minutach gry prowadzili już nawet 8:3. Przerwa na żądanie trenera Nafciarzy poskutkowała serią siedmiu zdobytych bramek. Kaliski zespół nie był w stanie przez ponad kwadrans odpowiedzieć celnym trafieniem. Kaliszanie albo niemiłosiernie pudłowali, albo na drodze stawał im bramkarz Orlenu Wisły Adam Morawski. Niemoc MKS-u przerwał dopiero Maciej Pilitowski, ustalając wynik do przerwy na 10:11.

Po zmianie stroń ekipa z Płocka ruszyła do ataku i zaczęła powiększać swoją przewagę. Ale i wicemistrzom kraju przytrafił się słabszy moment, co skrzętnie wykorzystali gospodarze. W 43 minucie napędzany przez kibiców Energa MKS prowadził 19:16. Rywale odpowiedzieli odpowiedzieli trzema trafieniami Igora Igropulo. Chwilę później bramkę dorzucił Renato Sulić i płocczanie odzyskali prowadzenie. Wtedy o przerwę poprosił trener Energi MKS-u. Najwyraźniej jego uwagi poskutkowały. Najpierw trafił Krzysztof Misiejuk a później bramkę dołożył Kiryl Kniazeu i to MKS był i jedno trafienie lepszy. Więcej zimnej krwi zachowali jednak wiślacy, którzy konsekwentnie wykorzystywali błędy kaliszan. Próby ataku z wycofaniem bramkarza nie przyniosły rezultatu, a rywale trafiali do pustej bramki i ostatecznie zwyciężyli 23:26.

- Ten mecz wyzwalał w nas duże emocje, ponieważ wiadomo jak to jest, kiedy się gra z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem i ma się kontakt, a nawet się prowadzi. Serducho na pewno trzy razy silniej bije niż normalnie. Dlatego nie można tego ocenić z perspektywy ostatnich minut, gdzie popełniliśmy za dużo błędów, po których Wisła wyprowadziła kontry lub rzuciła do naszej pustej bramki. Ale te błędy ważą więcej niż te z początku meczu. jeżeli chcemy dokończyć zwycięsko mecz z takim przeciwnikiem, to na pewno te błędy nie mogą się przytrafiać w tak ważnych momentach - powiedział Maciej Pilitowski, rozgrywający Energa MKS Kalisz.

- Cieszy, że mecz do ostatnich minut trzymał w napięciu. Przyszło bardzo dużo kibiców i ten doping nas niósł. Podeszliśmy do tego meczu jak do każdego, czyli aby walczyć o trzy punkty. Niestety nie tym razem. Mieliśmy za duży przestój w pierwszej połowie. Przez długi czas utrzymywało się dziewięć bramek z naszej strony. Myślę, że gdybyśmy wtedy mieli więcej skuteczności, to być może byłoby inaczej - dodał Mikołaj Krekora, bramkarz kaliskiego zespołu.

Energa MKS Kalisz – Orlen Wisła Płock 23:26 (10:11)

Energa MKS: Krekora, Liljestrand, Zakreta – K.Pilitowski 4, Klopsteg 3, M.Pilitowski 5, Kniazeu 6, Misiejuk 2, Galewski, Bożek 1, Krytski 1, Szpera 1, Drej, Kamyszek

Orlen Wisła: Morawski, Stevanović – Matulić 3, Mlakar 2, Ruiz 1, Źabić 1, Igropulo 6(4k), Krajewski 3, Szita 1, Mihić 2, Góralski, Czapliński, Mindegia 2, Kowalski, Sulić 4, Piechowski 1

Zobacz także: Kibice Energa MKS Kalisz podczas meczu z Orlen Wisłą Płock. ZDJĘCIA


Widzisz wypadek? Coś cię zaniepokoiło? Chcesz się czymś pochwalić?

Pisz do nas na: [email protected]
lub zostaw nam wiadomość na facebooku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ostrow.naszemiasto.pl Nasze Miasto