Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Watahy zdziczałych psów sieją postrach w Ostrowie i okolicy

BIN
Mieszkańcy południowej części Ostrowa, a także wsi w gminie Przygodzice są przerażani z powodu grasującej tam sfory dzikich psów. Ponoć były już przypadki atakowania ludzi przez zdziczałe czworonogi. Jednak inspekcje przeprowadzone przez pracowników z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Ostrowie oraz strażników miejskich nie potwierdziły tego faktu

– Zapadła już decyzja o wyłapaniu tych psów – mówi Piotr Olszak, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego. – Czekamy tylko, aż zakończą się zbiory kukurydzy, gdyż wówczas łatwiej będzie namierzyć zwierzęta.

O dzikich psach biegających w okolicach ostrowskiego składowiska odpadów, a także w pobliżu miejscowości Smardów, Janków Przygodzki, Wysocko Małe oraz Topoli Wielkiej, mówi się już od kilku lat. W ostatnich tygodniach problem się nasilił. Ludzie mieszkający w tej okolicy twierdzą, że w nocy psy skradają się do zabudowań i zagryzają kury. W Wysocku Małym porwały podobno kilkanaście kaczek. Rodzice boją się puszczać dzieci same do szkoły. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka sfora psów może zaatakować?

– Uważam, iż trzeba podjąć radykalne kroki, by nie doszło czasami do jakiejś tragedii – mówi Zygmunt Banasiak, przewodniczący Rady Osiedla nr 6 ,,Stare Kamienice’’.  – Zgłaszałem ten problem już wiele razy i mam nadzieję, że w końcu uda się go rozwiązać.

Zdaniem przewodniczącego osiedla ,,Stare Kamienice’’ , te bezpańskie psy podzieliły się już na trzy watahy, od 9 do 17 psów każda. Trudno je dokładnie policzyć, gdyż chowają się na polach kukurydzy.

– Gdy robi się zimniej i trudniej im znaleźć pożywienie, przenoszą się w okolice wysypiska odpadów – mówi Zygmunt Banasiak. – Tam zawsze uda im się znaleźć jakieś resztki żywności i dzięki temu spokojnie potrafią trwać zimę.
Zdaniem miejskich urzędników, psów jest znacznie mniej, bo od 12 do 14. Nie zmienia to faktu, że trzeba je wyłapać.
– W najbliższych dniach zostanie zatrudniona osoba, której zadaniem będzie odłowienie psów –zapewnia Piotr Olszak. – Dostanie na to jakieś dwa miesiące.

Wszystkie złapane psy zostaną poddane obserwacji przez lekarza weterynarii.

– Jesteśmy już gotowi na ich przyjęcie – zapewnia Dariusz Hyś, powiatowy lekarz weterynarii w Ostrowie. – Będą przez dwa tygodnie pod obserwacją, po której zapadnie decyzja, czy mogą trafić do schroniska, a później być może do ludzi gotowych je zaadoptować. Być może jednak będą musiały być skierowane na specjalną terapię.

To będzie już kolejna próba odłowienia psów. Wcześniej starano się je zwabić do klatek, w których wyłożono pokarm. Pułapki stały przez kilka dni, każdego zmieniano pokarm na świeży, ale żaden pies z całej watahy nie dał się złapać. Czy teraz się uda? Czasu jest niewiele. Istnieje prawdopodobieństwo, że problem zacznie przybierać jeszcze większe rozmiary.

– Wiem, że ustawa o ochronie zwierząt zabrania, by je zabić, ale jeśli nie zostaną wyłapane, to chyba nie będzie innego wyjścia – mówi Zygmunt Banasiak. – Ludzie zaczynają bać się o swoje życie. Oby nie sprawdziło się stare przysłowie, że Polak mądry dopiero po szkodzie.

Za całe to zamieszanie z bezpańskimi psami odpowiedzialni są ludzie, którzy pozbywają się swoich czworonogów, bo w pewnym momencie zaczynają im one przeszkadzać. A zwierzęta po prostu próbują przetrwać.

Ostrow.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ostrow.naszemiasto.pl Nasze Miasto