Krótki, bo trwający zaledwie 1,5 godziny proces 59-letniego Wojciecha Cz. z Rozdrażewa miał miejsce przed Sądem Rejonowym w Krotoszynie w poniedziałek 11 marca. Rozprawa, której przewodniczyła sędzia Dorota Wojtkowiak-Mielicka, wzbudziła ogromne zainteresowanie mediów – na sali rozpraw było aż 8 ekip telewizyjnych.
Przedmiotem rozprawy była głośna i precedensowa sprawa zabijania za pomocą gilotyny i bez ogłuszenia karpi na krotoszyńskim targowisku w dniach 11 i 15 grudnia ubiegłego roku. Oskarżony Wojciech Cz. robił to publicznie, nie korzystając z kotary i nie zważając na obecność dzieci w pobliżu swojego stoiska. Został nagrany przez przypadkowego przechodnia, który przesłał materiał filmowy do Międzynarodowego Ruchu na Rzecz Zwierząt Viva!, który z kolei nagłośnił sprawę w ogólnopolskich mediach.
Według prokuratury oskarżony zabił ze szczególnym okrucieństwem co najmniej kilkadziesiąt ryb, za co domagano się kary 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz zapłacenia nawiązki w wysokości 1500 zł na rzecz organizacji zajmujących się opieką nad zwierzętami.
Oskarżony Wojciech Cz. przyznał się do winy i wyjaśnił, że karpie zabijał gilotyną bez ogłuszenia na wyraźne prośby klientów, którzy cenią sobie mięso z w ten sposób zabitych ryb. Dużą rolę odgrywał też czas: klientów było sporo, a czasu na zabicie karpia mało. – Nie wiedziałem, że ryby trzeba ogłuszyć i nie wolno ich zabijać na widoku publicznym – wyjaśniał Wojciech Cz., choć przyznał, że wcześniej, przy innych okazjach, ogłuszał ryby pałką.
ZOBACZ FRAGMENT PROCESU - 11.03.2019
Jego wyjaśnieniom nie dali wiary ani prokurator, ani oskarżycielka publiczna, który uznały, że jest mało prawdopodobne, by emerytowany rolnik nie wiedział, jak powinno zabijać się zwierzęta, w tym ryby, zwłaszcza że handluje nimi od 5 lat. Oskarżony nie wiedział także, czy wcześniej używał już gilotyny.
Po odtworzeniu nagrania sąd udzielił głosu stronom. Prokuratur uznała, że zeznania oskarżonego były niespójne, ale jego wina nie ulega żadnej wątpliwości. Z kolei oskarżyciel posiłkowy, mecenas Katarzyna Topczewska, uznała, że oskarżony piłował i miażdżył głowy rybom za pomocą tępej gilotyny w międzyczasie prowadząc wesołą rozmowę z sąsiadami, co jest szczególnie oburzające. – To postępowanie jest precedensowe, bo po raz pierwszy dotyczy ryb. Dlatego domagam się dla oskarżonego 1 roku pozbawienia wolności, zakazu prowadzenia działalności gospodarczej związanej z hodowlą zwierząt na 4 lata i 3 tys. zł nawiązki na rzecz organizacji zajmujących się ochroną zwierząt.
Wojciech Cz. poprosił sąd o uniewinnienie, wskazując, że zapłacił już pewne sumy dla organizacji ekologicznych. Karę więzienia uznał za zbyt surową. – To nie było szczególne okrucieństwo. To raczej pałka i obcięcie głowy zasługuje na to miano – powiedział w ostatnim zdaniu.
Sędzia Dorota Wojtkowiak-Mielicka po 20 minutowej przerwie ogłosiła wyrok. Wojciech Cz. został skazany na 3 miesiące bezwzględnego więzienia (był już wcześniej karany) oraz wysokie kary finansowe. W ustnych motywach wyroku sędzia uznała, że mieliśmy bez wątpienia do czynienia ze znęcaniem się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, a skazany jako rolnik powinien wiedzieć, że powszechnie obowiązuje przepis o ogłuszaniu zwierząt przed uśmierceniem.
Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżyciel pomocniczy zapowiedział apelację od wyroku.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?