Żory: Aza cierpiała katusze. Nie była karmiona, nie dostawała wody. Owczarek niemiecki musiał zostać uśpiony. Jej właściciel usłyszał wyrok
Skrajnie zaniedbał psa i został za to ukarany. Sąd Rejonowy w Żorach wydał wyrok w sprawie właściciela Azy, owczarka niemieckiego, który doprowadził go na skraj wytrzymałości. Dramat zwierzęcia rozegrał się w żorskiej dzielnicy Rogoźna.
W końcówce czerwca 2021 roku, do rybnickiej fundacji Pet Patrol podejmującej interwencje wobec zaniedbywanych czworonogów wpłynęło zgłoszenie dotyczące psa w Żorach, który miał cierpieć katusze. Aktywiści pojechali na interwencję i to, co tam zastali przyprawiło ich o dreszcze.
Aza (tak nazywał się pies - przyp. red) była żywcem zjadana przez robaki! Pies był do tego stopnia zapuszczony, że jego ciało zaczynało gnić.
- Leżała w kojcu, patrzyła na nas oczami przepełnionymi bólem. Nie była w stanie już wstać. Pod skołtunioną sierścią, kłębiły się robaki. Wpełzały w głąb umęczonego psiego ciała - opisywał wówczas interwencję Pet Patrol.
Suczka owczarka niemieckiego została odebrana właścicielowi i trafiła do weterynarza. Na ratunek zwierzęciu było już jednak zbyt późno. - Nie mogliśmy dla niej zrobić nic więcej, tylko skrócić cierpienie. Byliśmy z nią do końca. Odeszła spokojnie. Już nic jej nie boli - mówiła nam Izabela Kozieł z grupy Pet Patrol.
Nie tylko stan zwierzęcia był dla aktywistów przerażający. W osłupienie wprawiło ich także postępowanie właściciela psa, który w trakcie interwencji zdawał się zupełnie nie przejmować tym, co dzieje się z jego czworonogiem. Żorzanin tłumaczył, że pies nie wstaje dopiero pierwszy dzień, a poza tym ma prawo być schorowany, ponieważ jest już wiekowy.
Już wtedy członkowie Pet Patrolu nie mieli wątpliwości, że gdyby nie jego obojętność, pies mógłby żyć. Zapowiedzieli wtedy, że zgłoszą sprawę organom ścigania. Te przyjęły zawiadomienie aktywistów i pochyliły się nad nią.
Sprawa trafiła do sądu, a ten podzielił opinię śledczych, którzy oskarżyli właściciela Azy o znęcanie się nad nią przez utrzymywanie psa w niewłaściwych warunkach, niedostarczanie mu odpowiedniego pokarmu i wody, a także o niezapewnienie Azie odpowiedniej opieki weterynaryjnej, przez co doprowadził psa do stanu agonalnego.
Przyznanie się do winy i skrucha nie uchroniły żorzanina przed odpowiedzialnością. Mężczyzna został ukarany wyrokiem półrocznego pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Obciążono go również karą grzywny w wysokości pięciuset złotych. Ponadto zakazano mu przez rok posiadania jakichkolwiek psów, kazano uregulować koszty sądowe, a na konto fundacji Pet Patrol przelać dwa tysiące złotych nawiązki.
Z wyroku zadowoleni wydają się być w rybnickim stowarzyszeniu. Jak mówią członkowie Pet Patrolu, ufają, że osąd jest sprawiedliwy i obiektywny.
- Chcielibyśmy surowych kar dla oprawców, tego domagają się nasze emocje, te straszne uczucia, które towarzyszyły nam w przebiegu tak tragicznych interwencji... Mamy nadzieję, że właściciel wyciągnie właściwe wnioski, a dla innych będzie to kolejna przestroga - podkreślają w fundacji Pet Patrol.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?