Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. Krzysztof Guziałek: Życie to najpiękniejszy dar

MWE
Z ks. Krzysztofem Guziałkiem o przeszczepach, życiu i wierze rozmawia Beata Roga

Co pięć dni w Polsce umiera jedna osoba oczekująca na przeszczep. W ubiegłym roku w naszym kraju dokonano 1546 zabiegów. To wciąż za mało. Liczba oczekujących wynosi bowiem 2369.

Promocji idei transplantacji, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, ma służyć kampania ,,Drugie życie”. W tym roku odbywa się ona już po raz piąty. W Wielkopolsce zakwalifikowano do niej 32 szkoły. Jedną z nich jest II LO w Ostrowie. W ostatnim okresie podjęto tam wiele cennych inicjatyw. Były konkursy, prelekcje, spotkania.

Transplantologii poświęcone też były tegoroczne szkolne rekolekcje. Młodzież mogła wspólnie poszukiwać odpowiedzi na pytania, czym jest transplantacja, co oznacza śmierć mózgu, co to takiego Centralny Rejestr Sprzeciwów. Duże wrażenie wywołała emisja filmu „Esperanza” traktującego o problemach związanych z transplantacją, o podejmowaniu trudnej decyzji w obliczu śmierci bliskich osób.

– Po obejrzeniu tego filmu jeszcze tego samego dnia podjęłam decyzję, że podpiszę zgodę na oddanie narządów. Po śmie-rci nie będą już mi potrzebne, a mam szansę uratować życie nawet kilku innych osób. Wiem, że moja decyzja będzie wiążąca po uzyskaniu przeze mnie pełnoletności, czyli za rok - mówi Katarzyna, uczennica II LO.

Suche statystyki nie są w stanie zobrazować wagi transplantacji. Każdy zabieg to życiowy dramat konkretnego człowieka, jego rodziny i rodziny dawcy. Ale też jednocześnie nadzieja i szczęście innego człowieka oraz jego bliskich. Takim ,,szczęściarzem’’ jest ks. Krzysztof Guziałek, proboszcz małej parafii Chojnik, na krańcach powiatu ostrowskiego (poniżej rozmowa z nim przeprowadzona przez jedną z ostrowskich licealistek).

Po ponad roku od wykrycia u niego marskości wątroby, duchowny otrzymał drugie życie. W samym środku mroźnej, styczniowej nocy zadzwonił telefon, a głos w słuchawce oznajmił: „Niech ksiądz szybko przyjeżdża, mamy nerkę”. Na taki telefon w Polsce czekają tysiące osób. Ale nie wszystkim dane jest doczekać chwili, kiedy i do nich zadzwoni taki telefon.

Co ksiądz czuł czekając na przeszczep?

Przede wszystkim miałem ogromną nadzieję, że znajdzie się dawca. Wiedziałem, że bez niego nie będzie mi dane już długo żyć. Oczywiście był też strach, na który lekiem dla mnie, jako osoby duchownej była modlitwa. W takiej sytuacji człowiek docenia każdą minutę.

Jakie ksiądz miał obawy przed operacją?

Oczywiście bałem się, czy się uda. Jednak radość, że pojawiła się szansa na życie, była większa, bo mimo tego, że jestem księdzem, bałem się śmierci. Wiedziałem, że bez przeszczepu moje dni są policzone, więc z radością i wiarą poddałem się operacji.

Pomógł księdzu przejść przez to wszystko fakt, że jest ksiądz osoba duchowną?

Tak. Dzięki temu intensywnie walczyłem o życie, byłem spokojniejszy (lekarze podziwiali mój spokój), silniejszy, nie denerwowałem się, nie miałem do nikogo pretensji, że jestem w takiej sytuacji. Żyjąc wiarą, miałem świadomość tego, że z tego świata też trzeba odejść. Ufałem Panu Bogu, że taka jest jego wola.

Jak teraz ksiądz podchodzi do życia?

Powiem szczerze: przeszczep to wyprostowanie życia. To jest tak, jakbyś skoczyła z 10. piętra wieżowca i przeżyła. To jest tak, jakbyś wyszła o własnych siłach z samochodu, który uległ tragicznemu wypadkowi. Tego NIE DA się opisać (płacz). Mogę tylko powiedzieć, że już wiem, co to jest życie, jaki to cenny skarb. Wielu z nas, jak i ja sam, tego życia nie docenia. Lekceważymy je, narażamy. Tymczasem jest ono darem najwspanialszym, najpiękniejszym. Wielu z nas nie wie, jak cenna jest każda minuta, godzina, dzień, rok życia.

Umiał się ksiądz pogodzić z tym, że mimo tego, że jest ksiądz osobą duchowną, spotkało księdza coś
takiego? Obwiniał ksiądz Boga?

Nie. Nigdy, nawet w chwilach największego cierpienia nie miałem do NIKOGO pretensji, jeśli już to tylko do siebie, że żyłem zbyt intensywnie, że czegoś nie dopilnowałem, że za mało się badałem, myślałem: „Jestem młody, silny, po co mi to wszystko?” Jednak badania okresowe są bardzo potrzebne. Dziękuje Bogu, że chociaż w jakimś stopniu, mogłem doznać ciężaru krzyża i że jednocześnie zachował mnie przy życiu.

Jak można zachęcić ludzi do podpisywania oświadczeń woli o oddania narządów, przekonać do tego tych, którzy podpisują sprzeciwy?

Każdy ma prawo wyboru, nikogo nie można zmuszać. Możemy o tym mówić, pokazywać piękno życia i to, że dla niektórych jedynym ratunkiem jest przeszczep. Wiem, co czuje rodzina, która ma podjąć decyzję, czy oddać narządy swojego bliskiego, dlatego też oświadczenia są tak ważne. Podpisując je, zdejmujemy niewyobrażalny ciężar decyzji z naszej rodziny, ale rozumiem także tych, którzy mają obawy. Jednakże musimy pamiętać, że to działa w dwie strony – my w przyszłości możemy stanąć po drugiej stronie i potrzebować narządu. Pozwólmy na to, by podczas tego, gdy nasze życie będzie gasło, dla kogoś się rozpocznie nowe, DRUGIE.

Rozmawiała Beata Roga

Ostrow.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ostrow.naszemiasto.pl Nasze Miasto