MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ostrów: Anonimowy donos ujawnił działalność lewej masarni

MWE
Przez ponad rok w Ostrowie Wielkopolskim działał nielegalny zakład przetwórstwa mięsnego. Produkcja odbywała się tam w warunkach sanitarnych odbiegających mocno od wymogów stawianych tego typu firmom funkcjonującym w tej branży. Wyroby trafiały nie tylko do marketów, ale także do stołówek i restauracji. Sprawa trafiła na policję

Wszystkie firmy zajmujące się produkcją żywności pochodzenia zwierzęcego obowiązkowo muszą być zarejestrowane we właściwym terytorialnie inspektoracie weterynarii. O tym wymogu „zapomniano’’ we wspomnianym zakładzie. Co ciekawe, dopełniono wszystkich innych procedur. Firma figuruje w kartotece urzędu skarbowego oraz w ewidencji działalności gospodarczej. Za dostarczony towar wystawiała faktury.

Zarówno u niej, jak i u odbiorców wszystko pod względem formalnych rozliczeń się zgadzało co do joty. To, że omijano tam prawo wyszło na jaw, jak to najczęściej bywa w takich sytuacjach, po donosie.

– Anonimowe pismo zostało wysłane do jednej z instytucji zajmującej się nadzorem. Zaraz potem pojawiły się kolejne. Gdy trafiły na moje biurko, natychmiast zarządziłem kontrolę w firmie – mówi Dariusz Hyhs, powiatowy lekarz weterynarii w Ostrowie Wielkopolskim.

Okazało się, że zakład wynajmował pomieszczenia i zatrudniał pracowników. Produkcja odbywała się w niedopuszczalnych warunkach sanitarnych. Pierwszym krokiem było zamknięcie zakładu. Drugim wymierzenie przez Powiatowego Inspektora Weterynarii maksymalnej grzywny w wysokości 6000 złotych za niezarejestrowaną działalność i wprowadzanie na rynek nielegalnej żywności. Trzecim natomiast posunięciem było powiadomienie o wszystkim Komendy Powiatowej Policji.

– Zakład prowadził działalność związaną z przetwórstwem i rozbiorem mięsa bez wpisu do rejestru prowadzonego przez weterynarię. Była to więc działalność nielegalna. Brak nadzoru nad produkcją prowadzić mógł do potencjalnego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi – podkreśla aspirant Artur Kurczaba z ostrowskiej policji.

Zakład oferował swoje wyroby po niższych cenach niż konkurencja. Toteż odbiorcy chętnie korzystali z jego dostaw. Z kolei w sklepach produkty te przyciągały konsumentów. Także z powodu bardzo korzystnej ceny. Produkcja łatwo znajdowała zbyt nie tylko w Ostrowie, ale i w regionie.

Jak to możliwe, że tego typu proceder mógł być prowadzony przez blisko półtora roku?

– Choć tego typu produkcja podlega nadzorowi weterynarii, to obecnie obowiązujące przepisy powodują, że nie jesteśmy w stanie wychwycić automatycznie tego typu praktyk – mówi Dariusz Hyhs.

Problem polega na tym, że od dwóch lat nie ma obowiązku posiadania przez handlowców świadectw weterynaryjnych. Ich zniesienie było ustępstwem wobec silnego lobby rolników i producentów, skarżących się na konieczność regulowania zbyt wysokich, ich zdaniem, opłat. Gdyby obowiązywały poprzednie zasady, przypadek z Ostrowa zostałby wyłapany bardzo szybko przez służby sanitarne podczas kontroli. Obecnie muszą one liczyć na donosy. Przypadek ostrowskiej firmy nie musi więc wcale być przypadkiem odosobnionym.

Ostrow.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ostrow.naszemiasto.pl Nasze Miasto