18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Początek powiatowi ostrowskiemu dał kanclerz Otto von Bismarck

MWE
Manifestacja patriotyczna przed budynkiem ostrowskiego starostwa w 1919 roku
Manifestacja patriotyczna przed budynkiem ostrowskiego starostwa w 1919 roku
Dzieje powiatu ostrowskiego obfitowały w szereg różnych wydarzeń. Niektóre są powszechnie znane, o innych nie słyszeli nawet najbardziej wytrawni regionaliści. I jedne, i drugie można znaleźć w wydanej właśnie publikacji ,,Geneza i pierwsze półwiecze powiatu ostrowskiego (1887-1939)’’.

Książka ta, autorstwa Macieja Kowalczyka, została wydana w ramach jubileuszu 125-lecia powiatu. Ponad 120-stronicowa publikacja zawiera 120 ilustracji i 500 przypisów.

– Przejrzałem praktycznie wszystkie materiały dotyczące tego zagadnienia, zgromadzone w archiwach państwowych w Poznaniu i Kaliszu. Co ciekawe, w latach 60. XX wieku w kaliskim archiwum zniszczono 80 procent wszystkich dokumentów dotyczących powiatu ostrowskiego z okresu międzywojennego, najprawdopodobniej dlatego, gdyż... nie było ich gdzie składować – mówi Maciej Kowalczyk.

Swoje powołanie w 1887 roku powiat ostrowski zawdzięcza... Żelaznemu Kanclerzowi Otto von Bismarckowi i jego polityce germanizacyjnej. Postanowił on zwiększyć liczbę pruskich urzędników w powiatach poprzez ich podział na mniejsze jednostki. Zwłaszcza na terenach zamieszkałych w większości przez Polaków. Stąd podział funkcjonującego do tej pory powiatu odolanowskiego na dwa mniejsze - odolanowski i ostrowski.

Sprawa wzbudzała wiele kontrowersji i była wiele razy dyskutowana w pruskim parlamencie. Ostatecznie nowy powiat był najmniejszy w całej Prowincji Poznańskiej. Obejmował zaledwie 414 km kw. Był tworem sztucznie wykrojonym na mapie. Zacharzew znajdował się już w powiecie odolanowskim, Strzyżew w ostrzeszowskim, a Sobótka w pleszewskim.

– Urzędowanie w landraturze polega na podpisywaniu codziennym kilkudziesięciu papierków przygotowanych przez sekretarza. A dalsza praca kończy się na rozważaniu, gdzie by się udać na polowanie albo obiad proszony – wspominał właściciel jednych z okolicznych dóbr.

Ostrowscy landraci (odpowiednicy dzisiejszych starostów) dokładali wielu starań, aby krzewić niemczyznę w powiecie. Na przełomie XIX i XX wieku wiele miejscowości zmieniło swoje nazwy, m.in. Latowice na Latowitz, Sieroszewice na Langenheim, a Strzyżew na Deutschdorf. Ostała się Moja Wola, w czym zasługa słynnego malarza Wojciecha Kossaka. Podczas przyjęcia na dworze cesarskim w Berlinie siedział on obok barona Diergardta, właściciela tegoż majątku. Baron poprosił go o wytłumaczenie etymologii nazwy Moja Wola. Kossak zrobił to nad wyraz skutecznie.

– Wystaw pan sobie, panie Kossak, że mój landrat chce koniecznie, abym piękną nazwę Moja Wola przechrzcił na Mein Wille. Cóż to znaczy Mein Wille? Moja Wola już jako dźwięk jest piękniejsza, a teraz po tym, co usłyszałem od pana, ani mi się śni jakaś zmiana. Ten cymbał zaś niech da mi święty spokój – odpowiedział baron.

W 1915 roku w ostrowskiej landraturze zatrudnionych było 10 osób, które obsługiwały aż 6 wydziałów. Dla porównania, obecnie w starostwie pracuje 150 osób. Sto lat temu landrat zarabiał około 1500 marek miesięcznie, sekretarz 500, a woźny 200. W tym czasie wykwalifikowany robotnik zarabiał tylko ok. 25 marek na miesiąc.
Wydawałoby się, że przy takim uposażeniu urzędnicy powinni świecić przykładem. Tymczasem, gdy do urzędu w 1919 roku wkroczyła polska administracja, jej pierwszym krokiem było pozbycie się złodziei, którzy ,,na prawie wojennym zbili majątek’’. Jeden z nich spreparował sobie nawet pieczęć starostwa i stemplował nią prywatną korespondencję do Niemiec.

Hrabia Bogdan Szembek, komendant ostrowskiej Straży Obywatelskiej, wspominał, że ostatni pruski landrat Tiemann swoje urzędowanie zakończył mało chlubnie. Jako kawaler, w Sylwestra 1918 roku zaprosił do siebie innego kawalera - inspektora szkolnego dra Jeilera. Panowie wypijali butelkę trunku, a potem szli do piwnicy po następną - zawsze tylko jedną. Właśnie z butelką w ręku ostatni landrat został aresztowany przez powstańców, którzy obawiali się, że zamiast alkoholu pruscy urzędnicy wynoszą z piwnicy broń.

W odrodzonej Rzeczpospolitej w celach oszczędnościowych dążono do ograniczenia administracji. W 1932 roku zlikwidowano zatem powiat odolano-wski, łącząc go z ostrowskim, który stał się tym samym jednym z najbardziej znaczących w Wielkopolsce. Tę pozycję utrzymuje do dzisiaj, choć wojenne i późniejsze dzieje powiatu czekają wciąż na zbadanie.

Publikacja kończy się na 1 września 1939 r. W tym dniu dwa samochody osobowe i jedna ciężarówka wywiozły z zagrożonego Ostrowa ostatniego przed-wojenngo starostę Józefa Ek-kerta oraz jego zastępcę Gustawa Bojanowskiego. Ekkert zabrał nawet swoje meble. I choć po drodze z powodu awarii jednego z samochodów zmuszony był pozostawić swój dobytek, zdołał ostatecznie się schronić w Stanach Zjednoczonych.

– Opisanie wydarzeń mających miejsce po 1939 roku to kolejne zadanie dla historyków – mówi Maciej Kowalczyk.

Ostrow.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Johnny Wactor nie żyje. Tragiczna śmierć znanego aktora

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ostrow.naszemiasto.pl Nasze Miasto