Nowoczesna domaga się dotacji do in vitro z budżetu Ostrowa

Miasto Ostrów miało płacić mieszkańcom za procedury in vitro. Na listopadowej sesji opowiedziała się za tym rada miejska. Projekt uchwały wcześniej zgłosili członkowie ostrowskiego koła Nowoczesnej, którzy zebrali poparcie 600 mieszkańców. Zgodnie z obowiązującymi procedurami sprawa trafiła pod obrady rady, gdzie wywołała polemikę, bo wśród rajców zdania na temat tego pomysłu były podzielone. Ostatecznie 12 radnych było „za”, 6 „przeciw”, a 2 wstrzymało się od głosu.

Miesiąc później obrady zdominowała zażarta dyskusja, w trakcie której nastąpiły liczne przesunięcia w budżecie na rok 2018. W ferworze walki o umieszczeniu in vitro w budżecie zapomnieli i radni, i prezydent. Mało tego nawet sami wnioskodawcy stosowne oświadczenie wydali dopiero po miesiącu. Podczas zwołanej konferencji prasowej wyrazili swoje oburzenie pytając czy to amnezja czy brak dobrej woli by znaleźć kwotę będącą promilem budżetu miasta na realizację społecznego programu.

Przypomnijmy, że uchwała zakłada dofinansowanie małżeństw starających się o dziecko kwotą 5 tysięcy złotych do jednej procedury in vitro. Rocznie z takiego wsparcia miało korzystać od 40 do 50 ostrowskich rodzin. Cały program miał być dotowany w mieście do roku 2019. Wcześniej, w latach 2013 - 2016 tę procedurę realizowano przy wsparciu rządowych pieniędzy. Państwo wycofało się jednak z tego programu. Stąd właśnie ostrowska inicjatywa, jedna z pierwszych tego typu w kraju.

- Uchwała została przyjęta, a nic się w tej sprawie nie dzieje dalej. Ludzie są zdziwieni i pytają nas jak doszło do tak kuriozalnej sytuacji. Mamy nadzieję, że grupa radnych, którzy poparli nasz projekt będzie na tyle konsekwentna, że przekona panią prezydent do przeznaczenia pieniędzy na in vitro - mówi Przemysław Gruszecki, sekretarz koła Nowoczesnej w Ostrowie.