Kora najpierw grzecznie przywitała się ze swoimi fanami, a później rozpoczęła rockowy recital pełen energii i ostrych, gitarowych riffów.
Od początku występu wokalistka zachęcała widzów do wspólnego śpiewania. W repertuarze artystki znalazły się nie tylko piosenki z nowej płyty ,,Ping Pong", ale przede wszystkim dawne utwory z repertuaru Maanamu, niektóre z nich można było usłyszeć w akustycznych aranżacjach. Artystka ujmowała pewnością siebie i żywiołowością, na scenie zadziwiała temperamentem, figurą nastolatki i potężnym głosem.
W zeszłym roku gwiazda ostrowskiego koncertu skończyła 60 lat, ale mimo upływu lat jej występy nie straciły niczego z dawnej drapieżności i energii. Do tej pory ogólnopolskie media rozpisują się o imprezie jubileuszowej, którą przygotował jej partner Kamil Sipowicz. Z głośników płynęła muzyka, którą pierwsza dama polskiego rock'n'rolla uwielbia: piosenki zespołów The Doors, Sex Pistols i oczywiście Maanamu.
Artystka prawie nigdy nie rozstaje się ze swoim bolończykiem Ramoną. Kiedy suczka straciła czucie w łapkach, Kora nie chciała iść do weterynarza, wybrała niekonwencjonalne metody leczenia i skorzystała z bioenergoterapii. Okazało się, że pod posłaniem suczki płynie żyła wodna, dlatego piosenkarka przebudowała swoje mieszkanie według zasad feng shui.
Jurorka programu telewizyjnego ,,Must be the music. Tylko muzyka" wychowywała się w domu dziecka, ponieważ schorowana matka po śmierci męża nie mogła odpowiednio zająć się swoimi dziećmi.
Kora kilkakrotnie opowiadała o trudnym dzieciństwie, biedzie i zmaganiach z depresją.
- Nie bałam się, gdy podcięłam sobie żyły - napisała w swojej książce ,,Podwójna linia życia". - Nie bolało mnie do momentu, w którym zaczęłam potwornie krwawić. Zamiast, jak sobie to wyobrażałam, zasnąć spokojnie, zaczęłam się dusić i nagle zapragnęłam z powrotem żyć. Nie miałam siły krzyczeć, otworzyłam okno na parterze i przewiesiłam przez nie głowę. Zauważyła mnie sąsiadka i wezwała pogotowie.
Teraz jest już dojrzałą i odpowiedzialną kobietą, choć -jak sama o sobie mówi- nieco drapieżną. W zeszłym roku została babcią, ale twierdzi, że się nią nie czuje. - Nie mogłam się doczekać, kiedy wnuk wyjdzie ze szpitala, ale nie chcę, żeby nazywał mnie babcią. Nie w dzisiejszych czasach - mówi Kora.
Jedno jest pewne, wnuczek z pewnością nie będzie się jej wstydził przed kolegami, w końcu mało kto może pochwalić się taką rockową babcią!
Ostrow.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?