Służbowy samochód tylko z bajerami

Z jednej strony mieszkańcom Ostrowa funduje się wyższe ceny za wodę i odprowadzenia ścieków, podnosi stawki podatku od nieruchomości, a z drugiej władze miasta lekką ręką podejmują decyzję o zakupie nowego samochodu służbowego. W grę wchodzi - jak napisano w ogłoszeniu o zamówieniu publicznym - sedan klasy średniej wyższej.

Trzeba przyznać, że w dobie kryzysu władze Ostrowa mają nie lada wymagania odnośnie samochodu, który zamierzają kupić dla potrzeb Urzędu Miejskiego. Nie sposób wymienić tu wszystkich oczekiwań, jakie musi spełniać nowa urzędnicza ,,bryczka'', ale kilka warto przytoczyć. Otóż ma to być autko rocznika 2011 lub 2012 z silnikiem diesla. Silnik winien mieć moc minimum 170 KM, a skrzynia ma być 6-biegowa. Auto musi posiadać tylne i przednie czujniki parkowania, komputer pokładowy , halogeny przeciwmgielne, felgi ze stopów lekkich, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, regulację kierownicy w dwóch płaszczyznach, spryskiwacze reflektorów przednich, system kontroli ciśnienia w oponach.

By podróżowało się służbowym samochodem miło, ma być wyposażone w automatyczną klimatyzację, radio fabryczne z odtwarzaczem CD, tapicerkę czarną ze skóry lub częściowo ze skóry z podgrzewanymi przednimi fotelami. Aby szpan był pełny, auto ma być w kolorze czarny metalik.
- Jeśli cały świat mówi się o konieczności oszczędzania, to także samorządy winny zacisnąć pasa - mówi jeden z mieszkańców Ostrowa.

Ile kosztuje takie cacko? To zależy jeszcze od marki, ale pewnie złożone oferty będą opiewać na kwotę nie niższą niż 100 tysięcy złotych. A w grę wchodzą samochody takie jak: opel Insygnia, toyota Avensis czy volkswagen Passat. Jeśli ostrowianie pójdą w ślady kaliszan, którzy służbowe auto wymienili w połowie roku, to postawią na volkswagena. A skoro prezydenci Kalisza zażyczyli sobie auto m.in. z tapicerką skórzano-welurową i z możliwością bezkluczykowego uruchamiania , to ich koledzy z Ostrowa nie mogli być gorsi.